w ,

Wydałem książkę – jak wygląda proces wydawniczy książki programistycznej i czy jest to opłacalne?

Ile zajęło pisanie książki?

Po 6 latach pracy proces wydania książki dobiegł końca. Książka została wydana i pokazała się na półkach sklepowych w tym tygodniu! Jako autor podjąłem współpracę z Wydawnictwem Naukowym, które cały proces wydania książki zrealizowało po swojej stronie.

Tematyka książki

Książka jest podręcznikiem recenzowanym – Podstawy programowania aplikacji mobilnych. Windows, Android, iOS, która przeprowadza przez trzy platformy mobilne i przedstawia charakterystykę każdej z nich oraz pokazuje w jaki sposób tworzyć aplikacje dla platform takich jak Windows, Android, iOS.

Czym jest podręcznik recenzowany?

Wydawnictwa Naukowe dbają o merytoryczną jakość publikacji. Żeby zacząć współpracę z wydawnictwem trzeba wykazać swój dorobek i wkład w tematykę by udowodnić, że jest się ekspertem. Po zakończeniu prac nad publikacją, książka jest poddawana recenzji przez niezależnych ekspertów w danej tematyce. Aby książka mogła pójść do druku potrzebne są pozytywne oceny wszystkich recenzentów

W przypadku mojej publikacji książka miała dwóch recenzentów. Obaj są biegłymi w danej tematyce i posiadają stopnie naukowe.

Recenzja książki nie oznacza krytyki

Pierwsza wersja moje książki (a było ich kilka 😉) otrzymała jedną ocenę, która nie była tak pozytywna jak mogła by być i super, bo dzięki temu miałem możliwość poprawy publikacji by była ona jeszcze lepszej jakości!

Współpraca z recenzentami to świetne doświadczenie – szereg konsultacji i dyskusja dotyczących zmian jakie można wprowadzić. Była to okazja, aby zweryfikować swoją wiedzę, a także zaczerpnąć z doświadczenia innych ekspertów na rynku.

Praca z recenzentami przyniosła mi dużo satysfakcji. Teraz wiem, że podręcznik został dopracowany.

Etap I – rozmowa z wydawnictwem

W tradycyjnym podejściu należy znaleźć wydawnictwo, które będzie zainteresowane współpracą z Autorem. Taką możliwość dostałem poprzez rekomendacje – wtedy mogłem umówić się z Wydawnictwem na rozmowę, która sprowadzała się do opwoiedzenia kim jestem, czym się zajmuje, co jest moją motywacją do publikacji.

W następie kolejności trzeba wypełnić kilka dokumentów – doświadczanie w tematyce, wstępny opis książki, zarys spisu treści, abstrakt. Poźniej dokument ten leci na Radę Wydawniczą.

Rady wydawnicze jest to organ, który istnieje w każdym poważnym wydawnictwie. Na posiedzeniu Rady Wydawniczej prowadzone są dyskusje jakie publikacje będą realizowane przez bieżące Wydawnictwo, które są po drodze i mogą przynieść dla Wydawnictwa największe korzyści.
Przeważnie Rady (anty)Wydawnicze są też największymi blokerami 🙄. Gromadzą się one zazwyczaj raz na miesiąc lub raz na kwartał – po czym dowiadujesz się od nich, że Twoja publikacja nie została w trakcie posiedzenia zweryfikowana z powodu kolejki, braku czasu lub niewystarczającej dokumentacji. I heja! Do zobaczenia na posiedzeniu Rady w przyszłym roku, a Twoja publikacja/zapał leży…wrrrr…  

Dlatego jeszcze przed werdyktem Rady Wydawniczej warto rozważyć pracę nad publikacją.

Etap II – do dzieła!

Dostałem pozytywna odpowiedz od Rady Wydawniczej. Papierek, kwitek, umowę. Mogę rozpocząć pisanie. I tu przyznam, że poszło mi to lekko. Jak słyszałem od wielu innych autorów – brak siły, motywacji, weny, tak własną książę napisałem bardzo szybko. Było to jedynie spisanie swojej wiedzy na papier (a że nie było jej dużo to poszło to błyskawicznie… joke 🙃), napisanie kodu oraz dodanie screenów. Książka napisana na hurra, za jednym zamachem 200 stron.

Po paru miesiącach dostałem odpowiedz od recenzentów z sugestiami zmian. I mimo, że tych sugestii zmian wiele nie było, to praca nad nimi zajęła mi kika-kilnanaście razy więcej czasu niż napisanie całej publikacji. Wynikało to z innych inicjatyw, które miałem aktualnie na głowie i bezsilnością przekładającą się na spadek motywacji w obliczu tylu formalności, kiedy człowiek chce działać.

Po dostarczonych poprawkach publikacja jeszcze raz musiała trafić do recenzentów i cała treść podlegała ponownej ocenie – tym razem otrzymując ocenę bardzo dobrą 😎

Etap III – prace redakcyjne

Prace redakcyjne polegają na składzie – sprowadza się to do przekazania informacji jak mają zostać przedstawione kody źródłowe, co musi być kolorem, co wytłuszczone.

Kolejnym lub równoległym procesem jest korekta językowa – czyli praca wykonywana przez specjalistę językowego, który sprawi, że książka będzie pisana bardzo przystępnym i popranym językiem. Oczywiście korektorzy językowi wychwytują wszystkie błędy składniowe, językowe, ortograficzne – i nie raz słyszę od osób pracujących na tym stanowisku, że jestem bardzo utalentowaną osobą, jeśli chodzi o robienie wybitnych błędów i literówek😅. A współpracuje z takimi osobami bardzo często – w ramach publikacji również w magazynach, czasopismach czy pracując nad doktoratem. I nie piszę tego, żeby się chwalić ogólnie krytykowaną i utożsamianą z lenistwem dysleksją tylko pokazać, że mimo trudności nie poddaje się, walczę i jadę dalej 💪.

Ostatni element, wisienka na torcie – praca nad okładką, która sprowadza się do powiedzenia grafikowi, czy projekt okładki oddaje treść książki.
A oddaje w dobry sposób, bo na okładce jest G+, który również został pokonany przez czas😂

Trzy etapy i aż 6 lat?

Książkę zacząłem pisać w 2013-2014. Kiedy zajmowałem się jeszcze rozwojem aplikacji mobilnych. Królował wtedy Windows Phone 8, raczkował Android Studio i planowane było wydanie Android Lollipop (wersja 5), a aplikacje na platformę iOS pisało się jeszcze w Objective C. I na taki stan została napisania treść książki. Niestety 6 lat to jest epoka dla IT.

Wszystko co opisuje w książce jest prawdziwe i działające, ale technologia poszła znacznie do przodu. Mamy już Windows 10 – który na platformach mobilnych dawno umarł. Android 10, a jeśli chodzi o iOS i Objective C… co to Objective C?

Dużo czasu zajęły oczekiwania na decyzje Rady Wydawniczej, które odbywały się przed wydaniem książki, w jej trakcie i w wielu etapach pośrednich, których nie opisałem, bo treść artykułu przewyższyła by książkę. Dodatkowo oczekiwania na opinie recenzentów, plany wydawnicze, kolejka druku i masa innych rzeczy, na które nie ma się zupełnie jako Autor wpływu.

Ile da się zarobić na wydaniu książki?

W kwestii wynagrodzenia dużo zależy od popularności i zapotrzebowania rynku. W przypadku książek IT rynek jest bardzo wąski, co przekłada się na to, że Autor, który pisze publikacje ekspercką i musi mieć dużą wiedzę techniczną to zarobi mniej niż Pani Krysia, który napisze poradnik kuchenny przyrządzania grzybów.
Decydując się na współpracę z wydawnictwem Autor książki nie zarabia. W przypadku mojego całkowitego wynagrodzenia to ze względu na zapis w umowie nie mogę upublicznić honorarium, ale powiem Ci, że kwota ta była niższa niż średnie miesięczne wynagrodzenie Java Junior Developera.

Wnioski

Super cieszę się, jak dziecko, ale chyba dlatego, że po 6 latach mam to za sobą. Bardzo dużo się nauczyłem. Przykro mi tylko, że książka w dniu wydania jest przeterminowana.

Jako Autor decydując się na współprace z Wydawnictwem mamy niewielki wpływ na to jak, kiedy, za ile, w jakiej ilości zostanie książka wydana. O cenie mojej książki dowiedziałem się ze strony internetowej. A o nakładzie nie udało mi się uzyskać nawet informacji.

Chciałem książkę udostępnić Czytelnikom mojego bloga, widzom mojego kanału, ale… przecież książka nawet nie należy do mnie. Nie mam możliwości dystrybucji czy udostępniania treści. Mam tylko autorstwo, nie prawa majątkowe.

I to w cale nie tak, że czuje się zawiedziony! Wiedziałem na co się piszę. Książkę nie napisałem dla pieniędzy tylko z chęci do dzielenia się wiedzą. Tylu rzeczy się przy niej nauczyłem, że przyznaje – warto było. Współprace ze wszystkimi osobami jakie stanęły mi na drodze pamiętam bardzo, bardzo korzystnie. Poza długim czasem wydawniczym to całość jest zdecydowanie na +++++++++++++++

Co dalej?

Dużo umiejętności i wiedzy na temat tworzenia publikacji i znajomości przez 6 lat otrzymałem. Teraz to wykorzystam i szybko zaowocuje!

Jestem w trakcie realizacji kolejnej książki – do nauki Spring! I myślę, że pierwsze postępy przedstawię Ci już za kilkanaście dni 😊

Tym razem wiem, jak działać, jestem dużo bardziej zorganizowany i świadomy, że kolejna współpraca z Wydawnictwem mogłaby zabić moją kolejną publikacje.

Dlatego też decyduje się na self-publishing. Wiem, że nie będąc od nikogo zależny jestem w stanie skrócić czas wydania książki do absolutnego minimum i tym samym stworzyć książkę, która będzie cały czas żywa i aktualna.

Dużo też osób, mówi mi, żebym to robił widząc moją konsekwencje, regularność i szybkość w tworzeniu materiałów na bloga, YT, publikacji drukowanych i podobnych.

Oczekuj wieści na temat premiery kolejnej książki – następną publikacje chce również stworzyć ze swoimi Czytelnikami i Widzami!

Podsumowanie

Dużo się nauczyłem, wiem, jak pracować nad materiałami. Wiedza, która sprawia, że materiały są ciekawe i atrakcyjne jest dziś ze mną!

Przy tych skilach i aktualnym stanie jestem w stanie działać jak petarda – kolejne publikacje już się szukują!

Napisane przez Przemysław Bykowski

Aktywny programista i energiczny trener. Specjalizuje się w Spring Boot i uczę go w ramach AkademiaSpring.pl. Po godzinach udzielam się na YouTubach. Więcej o mnie.

Dodaj komentarz

KURS CONTINUOUS INTEGRATION | CONTINUOUS DELIVERY | CONTINUOUS DEPLOYMENT

Zapowiedź konkursu – Jak dobrze znasz Spring Framework?